Jestem introwertyczką. Kiedy wypowiadam to zdanie w obecności moich znajomych, reakcja jest zawsze podobna. Szeroko otwierające się oczy, przeczące kręcenie głową, zmarszczone brwi, czasem parsknięcia śmiechem. „Ty? Niemożliwe! Przecież Ty jesteś taka otwarta, towarzyska, potrafisz świetnie występować publicznie. Ale sobie wymyśliłaś!”. A właśnie, że tak. Trzy lata temu, podczas jednego z typowych miękkich szkoleń, które pracownicy korpo mają szczęście lub nieszczęście odbywać od czasu do czasu, dowiedziałam się od prowadzącej zajęcia psycholożki, że jestem typową introwertyczką, która nauczyła się ekstrawertyzmu tak dobrze, że przez laików jest brany za moją naturalną osobowość.
To był psychologiczny strzał w dziesiątkę. W końcu poczułam, że trafiłam na fachowca, że wreszcie ktoś mnie rozszyfrował, a odczułam przy tym taką ulgę, jakbym podświadomie na to liczyła od lat. Pani Doroty niestety nie ma już z nami, zmarła jesienią 2013, ale wierzę, że swoją ogromną wiedzą, ale też serdecznym ciepłem udało jej się wpłynąć pozytywnie na życie niejednej osoby.
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ kilka tygodni temu wpadła mi ręce niezwykle mądra książka. Książka, która chciałabym, aby stała się inspiracją do poznawania czym jest introwertyzm, jak z introwertykami żyć i jak się przekonać, czy przypadkiem sami introwertykami nie jesteśmy. Szacuje się, że co najmniej 1/3 ludzi na świecie posiada ten typ osobowości, warto więc dowiedzieć się więcej o tych, którzy z pewnością są wśród nas, choć z pewnością nie krzyczą o sobie najgłośniej.
Autorką książki „Ciszej proszę… Siła introwersji w świecie, który nie może przestać gadać.” jest Susan Cain. Ukończyła ona z wyróżnieniem prawo w Princeton oraz Harvard University i przez pewien okres pracowała w wyuczonym zawodzie, marząc po cichu o oddalającym się dziecięcym pragnieniu pozostania pisarką. Dziś mówi, że praca w korporacjach na Wall Street była tak odległa jej naturze, że wspomina ją jak pobyt w zagranicznym kraju. Szklane biurowce, wyścig szczurów i twarde reguły gry korpoświata pozwoliły jej jednak na dokonanie niemal przełomowego odkrycia. Otóż wbrew temu co próbuje się nam wcisnąć, aby odnosić sukcesy, aby coś znaczyć i aby być szczęśliwym, nie trzeba być rozwrzeszczanym, wszędobylskim, brylującym w towarzystwie ekstrawertykiem. Nie trzeba być „społecznie przygotowanym”, nie trzeba być urodzonym liderem, nie trzeba wszystkiego załatwiać przereklamowaną „pracą zespołową” (teamwork), ani jeszcze bardziej przereklamowaną „wielozadaniowością” (multitasking). Bowiem jeśli przyjrzeć się w głąb tych wyświechtanych sloganów, okaże się, że znaczą niewiele, a jeśli prześledzić historię przemysłu, technologii czy biznesu, dojdziemy do wniosku, że najwspanialsze pomysły i wynalazki powstają zwykle w pojedynczych, samotnie pracujących umysłach.
W Ameryce pochwała ekstrawertyzmu jest szczególnie silna, Susan postanowiła zatem, że na przekór wszystkim, pokaże jak ważni dla świata są „ci drudzy”, ci, którzy mniej krzyczą, mniej ryzykują, może mniej ich widać, ale nadal stanowią co najmniej 1/3 populacji świata.
W 2005 r. rozpoczęła pracę nad książką i trzeba powiedzieć, że wykonała kawał świetnej roboty. Nie ma tu wciskania kitu, nie ma tu ukrywania się za okrągłymi zdaniami, a cała pozycja oparta jest na silnych argumentach, medycznych faktach, prawdziwych badaniach i wysokim poziomie profesjonalizmu. W 2012 r. Susan wygłosiła przemówienie podczas słynnej konferencji TEDx i jak to zwykle bywa po udanych występach z tej serii, jej książka stała się hitem. Polecana przez magazyny The New Yorker, Harvard Business Reviev, Forbes oraz The New York Times, szybko trafiła również do Polski, gdzie zdobyła uznanie magazynów Charaktery, Psychologia Dziś, a także pana Jacka Santorskiego, jednego z polskich autorytetów w kwestii psychologii biznesu.
Zachęcam Was do zapoznania się przemówieniem TEDx oraz z najważniejszymi myślami, które Susan Cain zawarła w swojej książce, a ja zdążyłam nabazgrać na marginesach mojego egzemplarza.
8 PRZYKAZAŃ INTROWERTYKA
1. Introwertyzm nie jest chorobą. Nie da się z niego wyleczyć, ani nakłonić introwertyka, aby był bardziej ekstrawertyczny. Owszem, może on zmienić swoje zachowanie, aby być bardziej akceptowany lub zdobyć jakąś korzyść, ale będzie to zawsze okupione wysiłkiem. Czasem, w długotrwałych przypadkach „oszukiwania” własnej osobowości, może to negatywnie odbijać się na jego zdrowiu psychicznym, a nawet fizycznym! Cain stawia tezę, że różnego rodzaju leki antydepresyjne i przeciwlękowe zdobyły niezwykłą popularność w Ameryce właśnie na skutek nadmiernej i chorobliwej wręcz pochwały ekstrawertyzmu i związanej z tym presji odczuwanej przez introwertyków oraz ich bliskich. Wprowadzony na rynek w 1955 r. Milton - jeden z pierwszych leków przeciwlękowych, stał się najszybciej sprzedającym się specyfikiem w historii amerykańskiej farmacji. 15 lat później leki tego typu widniały już na co trzeciej recepcie wypisywanej w USA!
2. Introwertyk nie jest milczkiem, nie jest odludkiem. Prawdą jest jednak, że ma trudność z błahymi rozmowami o niczym, szczególnie z ludźmi, z którymi nie wiążą go żadne relacje. Uwielbia za to długie rozmowy we dwoje czy w małej grupce, pod warunkiem, że poruszane są poważne, głębokie czy specjalistyczne tematy. Jeśli twój mąż jest introwertykiem nie obwiniaj go, że nie chce porozmawiać przez telefon z twoją mamusią. To co dla ekstrawertyka jest miłą pogawędką, dla introwertyka bywa często nudnym, bezwartościowym paplaniem. Wytłumacz mężowi, że wystarczy zamienić z teściową kilka słów, aby sprawić jej przyjemność, a przy następnej wizycie, zaproponuj interesujący, ale nie błahy temat, na który wszyscy będziecie mogli porozmawiać. Jeśli jesteś introwertykiem nie obwiniaj się, że wizja jazdy w windzie z nieznanym ci sąsiadem podnosi ci tętno. Zamiast tego, zapytaj o coś konkretnego, np. o rasę psa, którego właśnie wyprowadza, a w ostateczności gwiżdż nie na psa, a na konwenanse i idź schodami.
3. Introwertyk nie musi być nieśmiały. Faktem jest, że nieśmiałość częściej dotyka introwertyków niż ekstrawertyków, ale nie ma tu reguły. Różnica między introwertyzmem, a nieśmiałością jest taka, że nieśmiałość jest zawsze kłopotliwa, ponieważ jest rodzajem lęku. Da się ją również przezwyciężyć i pokonać. Tymczasem, introwersja nie jest problemem samym w sobie, a wśród introwertyków są również osoby bardzo śmiałe. Przykładem jest Bill Gates, który podobno pracuje tylko w pojedynkę i męczy go nadmierne towarzystwo ludzi, nie ma jednak problemu z wystąpieniami publicznymi i zabieraniem głosu w ważnych sprawach. Introwertycy i osoby nieśmiałe są ze sobą mylone, ponieważ często zachowują się podobnie, np. milczą podczas spotkań biznesowych. Przyczyna tych zachowań jest jednak zupełnie inna. Człowiek nieśmiały boi się ośmieszenia, obawia się reakcji innych. Introwertyk nie przejmuje się tymi kwestiami, może jednak być zmęczony hałasem, przekrzykiwaniem się i towarzystwem zbyt wielu osób.
4. Nie ma stuprocentowych introwertyków ani ekstrawertyków. Nasza osobowość jest mieszaniną genów, wynikającą z nich budową mózgu, a także wychowania, doświadczeń życiowych, środowiska, w których wzrastamy. Nie ma więc prawdopodobnie dwóch jednakowych osobowości na świecie. W kwestii budowy mózgu, zauważa się jednoznaczną zależność między osobowością, a wielkością bardzo pierwotnej części mózgu - ciała migdałowatego. Badania mówią, że im jest ono większe, tym bardziej reaktywne są noworodki (bicie serca, rozszerzanie źrenic, płaczliwość, poziom kortyzolu), a zarazem bardziej introwertyczni są dorośli. Ciekawe, prawda? Dodam na pocieszenie, że choć właściwości ciała migdałowatego nie da się zmienić, to da się je wyciszać przez pobudzanie płata czołowego kory mózgowej, odpowiedzialnego za racjonalne, „cywilizowane” myślenie. Co z tego wynika? Dla nas introwertyków to przełom. Dzięki temu nie muszę mieć wyrzutów sumienia i martwić się, że jestem odludkiem, bo nie mam ochoty rozmawiać na przyjęciu z grupą nieznanych mi osób na tematy, które mnie nie interesują. Nie muszę też brać niczego na odwagę :) Teraz już wiem, że tak zbudowany jest mój mózg i nikomu nic do tego. Żeby jednak nie stracić szansy na dobrą zabawę i poznania naprawdę interesujących osób, mam w zapasie racjonalny płat czołowy. Dzięki temu, mogę przygotować sobie tematy rozmów, pamiętać o uśmiechu, a także dodawać sobie otuchy w myślach. Dokładnie tak! Dodawanie sobie otuchy jest lekiem na stres o naukowo udowodnionej skuteczności!
5. Introwertycy potrzebują ekstrawertyków i odwrotnie! Introwertycy też uwielbiają śmiech, wygłupy i dobrą zabawę, ale rzadziej potrafią szybko zawierać nowe znajomości czy rozruszać towarzystwo na imprezie. Z pomocą przychodzą wówczas rozgadani ekstrawertycy. O introwertykach mówi się także, że są tak wrażliwi, że zdaje się, że mają jedną warstwę skóry mniej. Dlatego też przyda im się wsparcie ekstrawertyków, którzy nawet puls mają bardziej „cool”. Tak, tak, amerykańscy kosmonauci szczycili się, że podczas pierwszego startu w kosmos ich tętno nie przekraczało 110 uderzeń na minutę! A w czym ekstrawertykowi może pomóc introwertyk? Ekstrawertycy często podejmują zbyt pochopne decyzje oparte na dynamicznych emocjach, a nie na spokojnej analizie. Susan Cain podaje w swojej książce dwa przykłady takich zachowań. Pierwsza to „klątwa zwycięzcy”. Polega na tym, że nastawiony na agresywną walkę ekstrawertyk, poddaje się emocjom i zapomina o celu jaki ma przed sobą. W ten sposób wielcy menadżerowie potrafią wygrywać przetargi, aby po ochłonięciu zorientować się, że kontrakt stracił na opłacalności. Drugi przypadek to tzw. „autobus do Abilene”, określenie popularne w amerykańskiej armii. Oznacza sytuację, w której ludzie podejmują wspólnie jakieś działanie (jak wycieczka autobusem do Abilene), na które tak naprawdę nikt z nich nie miał ochoty, ale nie chciał odstawać od grupy, ani wyjść na marudera.
6. Żeby odnosić sukcesy w biznesie NIE trzeba być ekstrawertykiem! Nie trzeba być charyzmatycznym, dynamicznym liderem, którego wszyscy lubią, ani wybuchowym tyranem, którego wszyscy się boją. Peter Drucker, guru współczesnego zarządzania, stwierdził, że wśród wszystkich największych menadżerów, których poznał w ciągu 50 lat swojej działalności może wymienić tylko jedną wspólną cechę: brak charyzmy! Jim Collins, autor teorii „lidera 5. poziomu”, stwierdził, że to co wyróżnia najwybitniejszych menadżerów, to przede wszystkim pokora i nastawienie na cel. Według Susan Cain, introwertycy są świetnymi szefami zespołów, których członkowie wykazują się inicjatywą. Ekstrawertycy tymczasem lepiej kierują zespołami o bardziej pasywnym charakterze. Sukces można zatem odnieść niezależnie od typu osobowości. Introwertykiem jest wszak jeden z największych amerykańskich inwestorów - Warren Buffett, a także Bill Gates, J.K Rowling, Mark Zuckerberg czy Hilary Clinton.
7. Praca zespołowa wcale nie jest najlepszą metodą pracy. Owszem burza mózgów ma swoje zalety, ale mając za sobą kilka lat pracy w korporacji, mam wrażenie, że dużo więcej racji miał Steve Wozniak (jeden z twórców komputera Apple), który napisał w swojej książce „nie wierzę, żeby coś naprawdę rewolucyjnego zostało kiedykolwiek wymyślone przez jakiś komitet”. Burza mózgów niesie ze sobą 3 poważne zagrożenia: próżniactwo społeczne (czyli po co mam się męczyć skoro jest nas tutaj więcej), blokowanie kreatywności (czyli ustalone limity czasowe i blokowanie pomysłów głosem większości), a także lęk przed krytyczna oceną. Do tego dochodzi naukowy fakt, że nasza percepcja potrafi zmienić się pod wpływem grupy (tak, badania pokazują, że potrafimy zmienić zdanie nie tylko co do subiektywnych opinii, ale nawet co do rozwiązania zadania matematycznego, jeśli czujemy presję grupy). Susan Cain zwraca również uwagę, że nawet największe grupowe przedsięwzięcia, takie jak Wikipedia czy Linux, są wynikiem setek tysięcy pasjonatów samotnie główkujących przed ekranem komputera, a nie typowej pracy zespołowej. Dodaje także, że modne na całym świecie otwarte biura (open space) powodują spadek wydajności pracowników, spadek zdolności zapamiętywania, a nawet przyspieszoną akcję serca i wzrost poziomu kortyzolu – tzw. hormonu stresu, który powoduje stany lękowe, a także zmęczenie, rozdrażnienie i agresję. Nie jest to najprzyjaźniejsze środowisko pracy, prawda? Zdaje się, że rację miał Franz Kafka, który twierdził, że gdy pisze „noc jest jeszcze za mało nocą”.
I ostatnie, być może najważniejsze...
8. Bądź sobą! Zastanów się co naprawdę przynosi Ci frajdę, przypomnij sobie co lubiłeś robić w dzieciństwie. Być może twoja praca wymaga od ciebie założenia maski ekstrawertyka, być może nawet to lubisz, ale pamiętaj, aby po wszystkim dać sobie odpocząć. Znajdź sobie swoją niszę regeneracyjną, w której odbudujesz siły. W ten sam sposób myśl o swoich bliskich, przyjaciołach, współpracownikach. Bądź wyrozumiały dla siebie i dla innych, ale nie zakładaj, że zaprzyjaźnisz się ze wszystkimi. Wszyscy jesteśmy różni. Szanujmy to.